Zużycia wrześniowe :)




...czyli mój pierwszy projekt denko :) 

We wrześniu zużyć było sporo, z czego bardzo się cieszę. Dokończyłam niezbyt lubiany przeze mnie peeling, a także krem nivea soft... Ale może zacznę po kolei :)


1) Rimmel London - Stay Matte - Puder

...nielubiany przeze mnie i rzadko używany, ty większa jest więc moja radość z pozbycia się go. Kolor to 001 - bardzo blady, wręcz trupi, ale dobrze pasujący do mojej cery. Niestety, był bardzo nietrwały, a zapewnienia producenta (matuje do 12 godzin) są wyssane z palca - co najwyżej dwie, może trzy godziny. 

 nie kupię go kolejny raz

2) Isana, odżywka wygładzająca z Babassu

kto jej nie zna? :) uwielbiana przez moje włosy, wygładza, ułatwia rozczesywanie... Jak dla mnie rewelacja. Niestety, została wycofana jakiś czas temu. Całe szczęście że coś mnie tknęło gdy zobaczyłam ostatnią na półce, zdążyłam ją zgarnąć i mam jeszcze jedno opakowanie... Teraz będę szukać jakiegoś dobrego zamiennika. 

wycofana, nie kupię jej ponownie  choć chciałabym :(


3) Balea, Deospray - Pitaya


Dezodorant kupiony w Niemczech, w drogerii DM. Skusiłam się na niego po powąchaniu. Owocowy, słodki zapach wydawał mi się wtedy kuszący :) Myślałam że szybko wywietrzeje, ale nie... Do przesady słodki, duszący zapach towarzyszy mi cały dzień. Jest bardzo mocny i trwały - dla niektórych może być olbrzymią wadą, dla innych zaś - zaletą. Jak dla mnie jest przesłodzony. Nie mogę używać perfum bo są zdominowane przez niego. Kupię jeszcze dezodoranty z Balei, ale skuszę się na inny zapach :)

raczej nie kupię go jeszcze raz

4) Lirene - Intensywna regeneracja - Peeling do ciała, skóra sucha i szorstka.


Wpadł mi w oko gdy byłam w drogerii kompletując kosmetyczkę na wakacyjny wyjazd ;) Czerwony kolor opakowania zwraca uwagę, a zapewnienia producenta obiecują aksamitnie gładką i miękką skórę, poprawienie jej kolorytu, regenerację...Kosmetyk mieści się w poręcznej 200 ml tubie. Nie ma problemu z wyciśnięciem go na rękę, ma dobrą konsystencję. Polubiłam go, jest bardzo dobrym peelingiem, gdy nie mamy czasu na stworzenie tych domowych; z kawy czy cukru. Skóra jest po nim wygładzona i miękka. Mi bardzo odpowiada :)

 kupię go ponownie

5) Joanna Naturia - Szampon z pokrzywą i zieloną herbatą.

Czyli jak dotąd mój ulubiony szampon do oczyszczania włosów. To już będzie 3 lub 4 opakowanie ;) ładnie pachnie, ba, wręcz cudnie - zieloną herbatą. Znakomicie zmywa z włosów wszelkie oleje itp., są po nim aż skrzypiące. Lekko je też plącze, więc trzeba używać go z odżywką - ja stosowałam go razem z Isaną Babassu i taki duet działał świetnie. Jest tani (4/5 zł), a przy tym bardzo wydajny, dobrze się pieni. Jak dotąd mój numer 1.

na pewno kupię go jeszcze wiele razy ;)



6) Stara Mydlarnia - Peeling solny do ciała zielona herbata.

"Doskonale wygładza i ujędrnia skórę, usuwając martwy naskórek. Skutecznie ją oczyszcza i rozjaśnia. Zapobiega wysuszeniu skóry i ułatwia wchłanianie substancji odżywczych. Działa przeciwstarzeniowo i regenerująco. Jego delikatny aromat odpręża i relaksuje. Skuteczny w walce z cellulitem" - brzmi obiecująco, nieprawdaż?A jest źle. Nie wiem, może mam zbyt wrażliwą skórę, może akurat tylko i wyłącznie mi coś w nim nie pasuje. Podrażnia mi skórę, jest zaczerwieniona i piekąca. Jedyne co mi się w nim podoba to zapach :) faktycznie zielonej herbaty. Ale poza tym jest na minusie. Ale spróbujcie, może dla was akurat będzie idealny?

nie mam zamiaru kupować go ponownie

7) Nivea Soft - Krem intensywnie nawilżający



Wiem że dla niektórych jest to hit, ale niestety nie dla mnie. Dość tani, dostępny praktycznie wszędzie, wydajny. Można go stosować na ciało, dłonie i twarz. I o ile  w pierwszych dwóch przypadkach się sprawdzał, to w ostatnim całkowicie poległ. Tym, co go całkowicie dyskwalifikuje jest jego zdolność do podrażnień mojej cery - po posmarowaniu się nim mam całą twarz czerwoną. Oprócz tego często po nim wyskakują mi dziwne niespodzianki... Zapycha. Nie rozumiem też samej idei kremu 'soft' i 'intensywnie nawilżającego' + alcohol denat w składzie. Nie nawilża, podrażnia i jak dla mnie jest niewypałem, przynajmniej jeśli chodzi o stosowanie na buzię. A do ciała i rąk znam lepsze balsamy i kremy...  

nie kupię go więcej

___________________________________________________________________________


Podsumowując - cieszę się że pozbyłam się aż czterech bubli :) a na ten miesiąc powoli ustalam listę produktów, z których zniknięcia bardzo bym się ucieszyła. 

I taka krótka wzmianka - jako że idzie jesień, pogoda za oknem zimna i deszczowa, a moim sposobem na przetrwanie takich dni jest skrycie się pod kocem z książką i kubkiem parującej herbaty... Niedługo pojawi się recenzja herbat i kaw ze szlachetnysmak.pl, próbki właśnie do mnie dotarły :)

4 komentarzy:

  1. jestem bardzo zaskoczona działaniem Nivei na Twoją buzię w taki drastyczny sposób.. nie spotkałam się jeszcze z taką opinią..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc też się zdziwiłam, moje znajome raczej go sobie chwalą, słyszałam też wiele pozytywnych opinii, lecz z moją skórą wyraźnie się nie lubią ;( i nie mam pojęcia czym może to być spowodowane. Końcówkę wykorzystałam do ciała i był ok ;)

      Usuń
  2. Co za bublowy miesiąc! :/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz, jaki zostawiasz ♥

Nie musisz jednak tu nachalnie się reklamować. Zawsze odwiedzam Wasze blogi. Umieszczając komentarz 'obserwujemy', zniechęcisz mnie do tego i na pewno do ciebie nie zajrzę. Miłego dnia :)

 
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Obserwatorzy