Dziś wzięłam na cel kosmetyk, który cieszy się wielką popularnością w blogosferze. Sama sięgnęłam po niego pod wpływem mnóstwa pozytywnych opinii. Jednak nie jestem do końca zadowolona...
Lovely, Curling Pump Up Mascara
Maskara pogrubiająca i unosząca rzęsy.
Gwarantuje efekt maksymalnie pogrubionych i wydłużonych rzęs.
Co do efektu który pozostawia...
Muszę przyznać, że na początku byłam oczarowana. Maskara nadaje rzęsom mocny, czarny kolor, zauważalnie je wydłuża (chociaż na moich krótkich rzęskach wielkiego efektu nie ma). Nie widzę wielkiego efektu podkręcenia lub pogrubienia, jednak taki naturalny efekt zadowala mnie.
Problemu z osypywaniem nie ma. Jedyne co mnie irytuje to konieczność odczekania przy malowaniu drugiej warstwy, wydaje mi się że dość długo wysycha, jednak wybaczam mu to. Na początku sklejał rzęsy, jednak to kwestia wprawy. Staje się moim numerem jeden na jakieś... trzy tygodnie.
Później pojawiają się problemy.
Od razu zaznaczam, że tusz do rzęs nie jest moim niezbędnym kosmetykiem. Nie mam go na oczach codziennie, zależy to od tego czy muszę już biec na autobus i wystarczy mi czasu tylko na nałożenie pudru, czy zdążę jeszcze 'machnąć' parę razy szczoteczką. Noszę soczewki kontaktowe, więc niekiedy też czując że mam podrażnione oczy, załóżmy od noszenia soczewek w trybie od 6.30-24, nie nakładam go. Czasami po prostu mi się nie chce ;)
Także pewnego pięknego poranka, po krótkim czasie nieużywania go, przeżywam wstrząs. Zastanawiam się, czy przypadkiem ktoś nie podmienił mi kosmetyku, sprawdzam jeszcze raz - tak, to ten sam tusz. Tyle że po miesiącu stał się imitacją cudu który był wcześniej.
Osypuje się, tworząc mi pod oczami pandę po kilku godzinach. Mam też wrażenie że podrażnia mi oczy, ale mascary z Bourjois też tak robią, podejrzewam więc że za dużo majstruję przy powiekach, przecierając je. Mówiąc krótko i treściwie - szybko zasycha, tracąc swoje cudowne właściwości. Zgadzam się więc z rewelacyjnymi opiniami krążącymi po internecie - ale tylko przy pierwszych 3 tygodniach używania. Po raz kolejny widocznie sprawdza się praktyka pisania recenzji po dłuższym czasie użytkowania.
I tak, wiem, że z pewnością odezwą się głosy "za tą cenę warto". Owszem, dla kobiety której tusz do rzęs jest wręcz niezbędny do życia i pokazania się ludziom. Jednak ja, jeśli mam zamiar pokazać się przez jakieś 2 tygodnie na miesiąc z umalowanymi rzęsami, nie widzę sensu w wydawaniu nawet 10 złotych. Ze smutkiem przyznam że Maybelline, Volum` Express One by One Mascara daje radę bez problemu po kilku miesiącach uczynić z moich rzęs "coś". W tym przypadku - "coś widocznego", pamiętajmy że mówimy o moich rzęsach :D
+ cena! (ok 9-10 złotych)
+ dostępność: w każdym Rossmannie
- tandetne opakowanie
przy pierwszych 3 tygodniach:
+ wydłuża
+ ładna, głęboka czerń
+ brak problemów ze zmywaniem
+/- daje bardzo naturalny efekt, nawet przy dwóch warstwach
- początkowo lekkie problemy ze sklejaniem rzęs
- nie pogrubia ani nie podkręca
później
- osypuje się po paru godzinach
- przez osypywanie podrażnia oko
Podsumowując:
Za tą cenę, uważam że maskara mogłaby genialnie sprawdzić się w roli 'kosmetyku zastępczego', dla kobiety, która na wyjeździe wakacyjnym zapomniała zabrać swój tusz do walizki ;) przez pierwszy miesiąc będzie sprawdzał się genialnie, a później będzie można albo o nim zapomnieć, albo kupić kolejny...
P.S: I przepraszam za upaprane opakowanie, taki już chyba jego urok ;)
Dlaczego zawszę czytam 'masakra'? Miałam na niego ochotę jak było -40%, ale zrezygnowałam. Nie używam tuszu codziennie i mam już swojego ulubieńca :)
OdpowiedzUsuńTeż tak mam :D nie jesteś jedyna.
UsuńJa go kupiłam właśnie podczas akcji -40%, więc nie żałuję. Ale ponownie do niego raczej nie wrócę ;)
A mogę się spytać jaki to ulubieniec tuszowy? ;d
Colossal Volum' Express 100% black :) a jak potrzebuję czegoś wodoodpornego, to sięgam po Essence Get Big lashes. Lubię duuuuże, tradycyjne szczoty :D
UsuńDzięki ♥ o Essence nawet przyznam się że nie słyszałam nigdy chyba, poczytam trochę o nich i zobaczę ;)
UsuńMam go, ale za krótko używam, aby cokolwiek na ten temat powiedzieć :)
OdpowiedzUsuńMiałam z Lovely tusz Spectacular Me i też był fajny przez miesiąc, a później wysechł w opakowaniu i musiałam go wyrzucić...
OdpowiedzUsuńWidocznie taka już ich wspólna cecha, niestety.
UsuńJa polubiłam ten tusz i to bardzo :) U mnie od początku do końca spisuje się świetnie.
OdpowiedzUsuńja go lubie i kupie jeszcze nie raz :)
OdpowiedzUsuńJak widać ile posiadaczek, tyle różnych opinii :)
OdpowiedzUsuńA ja go bardzo lubię i służy mi już długo. Ostatnio dolałam do niego tylko dwie kropelki kropli do oczu i spisuje się świetnie :) Jednak pamiętam, że wspomniany wyżej Colossal Volum' Express 100% black robił więcej z moimi rzęsami :) Jednak straasznie ciężko było go zmyć :/
OdpowiedzUsuńNa pomysł dodania kropli do oczu nie wpadłam, chyba wypróbuję ;)
UsuńZ maybelline też mam ogromne problemy, ale jakoś mu to wybaczam ;d
ja tak trochę nie na temat, ale muszę to napisać- masz przepiękny szablon bloga ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, nawet nie wiesz jak miło mi to słyszeć :)
Usuń(od 11 siedzę i dopasowuję wszystko do siebie, a wciąż nie mogę znaleźć upragnionej czcionki z polskimi znakami na tytuł postów :D)
dalej szukam swojego ideału, dobrze, że jednak go nie kupiłam
OdpowiedzUsuńZawsze może być tak, że u Ciebie akurat się sprawdzi ;)
UsuńJa złapałam go na promocji za 4 złote, i za tą cenę nie żałuję - przekonałam się że nie jest dla mnie, ale ta kwota traumatyczna dla mojego portfela nie jest ;d
Mam go i jedynie co mnie w nim zadowala to szczoteczka :)
OdpowiedzUsuńSzczoteczka faktycznie niezła ;)
Usuń