Pollena-Ewa, Eva Natura Herbal Garden, Tonik do twarzy pielęgnacyjny z ekstraktem z czerwonej koniczyny.
"Tonik bezalkoholowy przeznaczony do odświeżania i wyrównania pH skóry. Bogate połączenie substancji naturalnych: ekstratu koniczyny, soku z aloesu, D-pantenolu i ceramidów roślinnych. Polecany do każdego rodzaju cery, także delikatnej".
Kosmetyk ten bardzo przypadł mi do gustu - dwie buteleczki zużyłam rok temu, później odeszłam od niego na rzecz hydrolatów i domowych naparów z ziół, jednak przy okazji wielkiej promocji w Rossmannie skusiłam się na jego kolejną buteleczkę. Za 5.39zł (cena po obniżce 40%) naprawdę żal nie brać.
Kosmetyk otrzymujemy w przezroczystej butelce o pojemności 200 ml. Jest estetyczna, przyjemna dla oka, do tego bez trudu zauważymy ile toniku nam pozostało. Z zamknięciem się nie męczę, wszystko jak najbardziej na plus :)
Właśnie. Zapach. Wielu za nim przepada, ale wielu też nie lubi. Dla mnie pachnie trawą, łąką, jakimiś roślinami, i baardzo słodką .. No właśnie. Koniczyną? Nie wiem, niemniej jednak bardzo lubię tą woń :)
Wydajność, jak to wydajność. Chciałoby się aż powiedzieć za pewnym blogerem - "kończy się, jak zużyję cały". Tonik mam od końca maja, została jakaś... 1/3. Na 1,5-2 miesiące wystarczy, ale oprócz mnie używa go też chyba moja mama - nie wiem, muszę ją nakryć :D
Skład - według mnie - przyjemny. Tuż po wodzie znajduje się... tu właśnie małe zaskoczenie - Chondrus Crispus to niejaka Chrząstnica kędzierzawa, ot, taki rodzaj krasnorostów, czyli glonów. Wzmianki o niej nie ma na opakowaniu, ale zaczyna się ciekawie. Później panthenol, ekstrakt z koniczyny czerwonej, olej rycynowy, dalej zgaduję, że tajemnicze sphongolipids / phospholipids to obiecane ceramidy roślinne; sok z aloesu, gliceryna, betaina (pochodna glicyny, ciekawy artykuł o niej znajduje się TU), a potem... Methylparaben, składniki zapachowe, kwas cytrynowe i wiele różnych chemicznych trudnych nazw ;)
Pielęgnacyjny tonik do twarzy z ekstraktem z czerwonej koniczyny jest łatwo dostępny, znajdziecie go w każdym Rossmannie, i wielu mniejszych, osiedlowych drogeriach. Cena, o ile dobrze liczę, to 8.90 w Rossie, ale gdzie indziej waha się nawet do ponad 10 złotych. Same oceńcie czy warto, ja wstrzymuję się z jego zakupem w regularnej cenie (mam do przetestowania jeszcze kilka zachomikowanych kosmetyków, a napary ziołowe też dają radę;)), ale przy promocjach chętnie się na niego skuszę.
+ działanie
+ zapach, ja go bardzo lubię :)
+ skład (dobry, no i bez alkoholu)
+ estetyczne opakowanie
+ dostępność
- cena regularna, dochodząca do 10 złotych.
Ej, z opisu wynika, że to całkiem niezły tonik :D
OdpowiedzUsuńChoć ja i tak od lat jestem wierna ogórkowej Ziaji (teraz zrobiłam mały wyjątek i zdradzam ją z Love Me Green) :)
Bo taki jest ;d
UsuńOgórkowa ziaja czeka następna w kolejce :) a Love Me Green przyznam się że nie znam.
słyszałam właśnie o nim takie same pochlebne opinie:) być może kiedyś się skuszę- zwłaszcza, że jest w Rossmannie, a ten znjadę prawię wszędzie:)
OdpowiedzUsuńmi jakoś ta czekoladka na lato nie podchodzi- może dlatego, ze gorąco i wolę coś świeżego
O tak, jest bardzo lubiany w blogosferze, zresztą trudno się dziwić ;)
UsuńU mnie nie tak gorąco, może to dlatego. Ja go stosuję zamiennie z Passionfruit z tegorocznej letniej limitki :)
Ciekawy tonik, a jeszcze bardziej ciekawi mnie jego zapach ;) Ale ten paraben bym ze składy wyrzuciła!
OdpowiedzUsuńJa póki co kupiłam iwostin, z moimi problemami skórnymi może się sprawdzi ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten tonik i chętnie do niego wracam :)
OdpowiedzUsuńChyba wieki temu go mialam. Musze znowu kupić bo mnie zachęciłaś opisem.
OdpowiedzUsuń