Projekt: zielona cera :D - czyli naturalna pielęgnacja.

Dziś przymierzę się do tematu dbania o siebie z innej strony :)

Oczywiście, każda z Nas lubi wyglądać ładnie, kładziemy zazwyczaj spory nacisk na naszą urodę. Myślę, że spora część blogerek może nazwać się, chociażby w pewnym stopniu, włosomaniaczkami, czy też ceromaniaczkami :) więc co robimy aby wyglądać pięknie? Stosujemy w różnorodne kosmetyki, których ilości mogą szokować; ciągle znajdujemy nowe, które koniecznie musimy przetestować, bo może to ten, jedyny; szukamy kosmetycznych nowinek....

A co z prawidłowym odżywianiem?

        Czysto hipotetycznie: czy nawet bardzo dobry krem za kilkaset złotych, wklepywany jak co dzień w twarz jednocześnie przy jedzeniu hamburgera i zapijaniu go colą (+ otwarta paczka chipsów obok) sprawi że będziemy miały idealną cerę?
        Przyznam się, że ja mam z tym problem. Przecież fast foody tak kuszą, szczególnie gdy jest się zabieganym, i nie ma jakoś czasu by wziąć się za gotowanie obiadu - łatwiej wpaść po szkole do KFC,  zamówić zestaw z dolewką - do kolacji jest się sytym. Tylko co z cerą? Ano, protestuje, dobitnie pokazując że takie traktowanie jej nie odpowiada. Objawia swój manifest w postaci wysypu niedoskonałości na twarzy, co nie jest szczególnie prze mnie podążanym efektem :x żąda warzyw, owoców, sporej ilości wody.

Niesamowicie dały mi do myślenia dwie historie.

 Pierwsza z nich, to może Wam znana, opowieść Narviki. Wspaniały przykład, podnoszący na duchu (niesamowita zmiana!). A drugi? Blog pod nazwą 'wylecz trądzik'. Autor opisał swoją historię w czterech postach, nie udziela się na blogu, jednak, jeśli sam tekst niekoniecznie do Was przemawia i nie do końca się z nim zgadzacie - w komentarzach można znaleźć wiele odniesień do innych stron, for internetowych, na których można znaleźć wiele wskazówek, porad i pomoc. Zamieszczone są zdjęcia "przed i po" osób, które przeszły na rygorystyczną dietę (zasadniczo - niskowęglowodanowa i bezglutenowa; często też wyklucza się mleko i jego przetwory). Mówiąc krótko - naprawdę duże WOW.

A co z naturalną pielęgnacją? 
Co ze starymi, babcinymi sposobami?
Nie mam zamiaru tu uogólniać - jestem pewna, że spora część osób dawno temu odkryła już wiele domowych hitów, stosowanych już przez nasze babcie. Płukanki z ziół, domowe maski na włosy, olej rycynowy, proste maseczki z płatków owsianych, jogurtu, siemienia lnianego; peeling kawowy....
Muszę też wspomnieć o naturalnych kosmetykach, jednak głównie chodzi mi, o wykorzystywanie tego, co mamy w zasięgu ręki. 

Nie musimy wydawać mnóstwa pieniędzy, by cieszyć się piękną cerą.
Z własnego doświadczenia, mogę powiedzieć, że obecnie moja buzia wygląda o wiele lepiej, przy przejściu na bardziej naturalne metody pielęgnacji; niż 2 lata temu, gdy podrażniałam skórę na okrągło agresywnymi żelami 'do skóry przeciwtrądzikowej', i smarowałam na noc przeróżnymi maściami zapisywanymi przez dermatologów  (Epiduo, Differin, Skinoren... Już nawet nazw nie pamiętam.) - oczywiście rano zastając widok cudownie łuszczącego się naskórka.

Stąd też mój pomysł na projekt - w najbliższych kilku miesiącach zamierzam powoli, stopniowo przestawiać się na naturalną, "zieloną" pielęgnację. 
Pozostaje tylko problem, jak go nazwać. Na razie moim faworytem jest "zielona cera", niemniej jednak jest to...hmm, żeby nie powiedzieć dziwna... NIETYPOWA nazwa :D macie jakieś inne pomysły?

        Nie zamierzam wprowadzać szybkich zmian, raczej powoli, nieinwazyjnie i po cichutku zmieniać swoje przyzwyczajenia dotyczące kosmetyków i odżywiania; wybierać naturalne metody pielęgnacji cery. 
        Pierwszy krok już uczyniłam - jest to zamiana żeli oczyszczających z SLS na mydełko Aleppo, stosowanie 'domowych hydrolatów', płukanki i kąpiele ziołowe. Zamierzam wprowadzić także stosować zioła wewnętrznie i powolutku wprowadzać zdrową żywność do swojego jadłospisu. 

Zobaczymy, jak mi wyjdzie :) trzymajcie za mnie kciuki!





10 komentarzy:

  1. Czytasz mi w myślach :) W moim światopoglądzie zachodzą podobne zmiany. Nazwa bardzo mi się podoba i od razu się przyłączam! Niedługo pojawi się na moim blogu notka o kremie, który zmienił mój punkt widzenia na kosmetyki do pielęgnacji. Zaczęłam dostrzegać wartość natury i domowych sposobów. I myślę, że coraz więcej kobiet zaczyna to dostrzegać. A my jako blogerki powinnyśmy przyczynić się do uświadamiania społeczeństwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! :3 zastanawiałam się nad nazwą spory czas, i wciąż nie wiedziałam czy jest dobra, jednak chyba się przekonałam. Muszę tylko stworzyć logo :D
      Dziękuję! Razem zawsze raźniej :) i zgadzam się z tobą, niech coraz więcej kobiet uświadomi sobie, że przecież w zasięgu każdej z nas leżą dobre, stare, sprawdzone i niezawodne sposoby na piękno :D

      Usuń
  2. ciekawie sie zapowiada :) projekt jak najbardziej super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      drugi (po zmianie pielęgnacji) z moich malutkich kroków już... hmm, można by powiedzieć, że kiełkuje pod moim czujnym okiem :D

      Usuń
  3. Smutna prawda, ale wiele dziewczyn nadal zapomina o zdrowym i naturalnym odzywianiu, a to najlepszy kosmetyk...

    OdpowiedzUsuń
  4. Super pomysł - myślę, że sporo dziewczyn przyłączy się do Twojej akcji - musisz ją tylko jakoś sprawnie "puścić w eter" :D Ja również jestem żywym przykładem jak zdrowa dieta wpływa na polepszenie stanu skóry (tzn. nie miałam nigdy jako takiego trądziku, ale zdecydowanie dopiero teraz cieszę się zdrową skórą twarzy).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym może być mały problem, szczerze mówiąc na początku myślałam o tym projekcie jako serii postów na blogu, jednak skoro ktoś chce się przyłączyć, będzie mi niezmiernie miło :)

      Usuń
  5. ja mogę codziennie jeść czekoladę (co zresztą robię ;) i zapijać ją sprite'm i mojej skóry na twarzy nic nie ruszy ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też tak kiedyś myślałam, tabliczka czekolady na raz, co może mi zrobic? Ograniczyłam słodkie i o dziwo, słodkie mi teraz jakby mniej smakuje O_O Żywność to podstawa, ja takiego gotowego nie jem , tylko domowe, z ogródka, no chyba że zimą;)

      A co do nazwy, to może Green Face :), no chyba, że jesteś patriotką;)

      Usuń
    2. Zazdroszczę, u mnie odrobina czekolady kłopotu nie sprawi, ale 3 dni połączenia fast food + słodycze + gazowane napoje daje już skutki...
      A o ile z niezdrowymi rzeczami dam sobie radę, to słodyczy nie potrafię sobie odmówić ;x
      Będę patriotyczna i zostanę przy polskiej nazwie ;d chyba, że wpadnę jeszcze na jakąś koncepcję ;)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz, jaki zostawiasz ♥

Nie musisz jednak tu nachalnie się reklamować. Zawsze odwiedzam Wasze blogi. Umieszczając komentarz 'obserwujemy', zniechęcisz mnie do tego i na pewno do ciebie nie zajrzę. Miłego dnia :)

 
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Obserwatorzy