- Hydrolat do twarzy! Co to jest?
- Płukanka do włosów?! I co to jest wcierka? Po co Wam to?
- Nie mam pojęcia po co Wam tyle kremów.
- Maski. Co to, po co to jest w ogóle, kto to wymyślił?
- Malowanie paznokci. Ten zapach jest absolutnie ohydny.
A teraz przejdziemy do moich prawdziwych kosmetycznych sekretów... Serdecznie dziękuję autorce bloga Chwila dla siebie, która zaprosiła mnie do uczestniczenia w TAGu :)
1. Kąpiele...
Namiętnie przesiaduję w łazience. Kąpię się dwa razy dziennie - rano, od razu po obudzeniu wskakuję pod prysznic by nieco się ożywić; myję też wtedy włosy (wiem, wiem, to złe i nie powinnam później używać suszarki, ale w tygodniu niestety najczęściej to właśnie robię - nie lubię swoich włosów po nocy, wydają mi się przyklapnięte, nieświeże, źle się układają).
Wieczorem zaś robię sobie relaksującą kąpiel, najczęściej z jakąś książką, i eksperymentuję z wszelkimi nowinkami, maskami i domowymi sposobami i przepisami na piękną cerę/ciało/włosy (kąpiel w krochmalu, z żelem lnianym, ziołach, własnoręcznie zrobioną solą, mam zamiar robić też kule), maseczkami, peelingami, ot takie spa.
Przy tym uwielbiam wszelkie domowe, babcine sposoby na poprawienie urody: maseczka-peeling z płatków owsianych przykładowo jest jak dla mnie mistrzostwem :)
2. Nie jestem do końca włosomaniaczką.
Owszem, sprawdzam składy moich masek/odżywek do włosów i szamponów i staram się wybrać jak najlepsze, wzbogacam je. Prostownicy/lokówki nie stosuję, hydrolizat keratyny uwielbiam, jednak... No właśnie, jednak.
- Używam szamponów z SLSami. Nie przeszkadzają mi, moje włosy je lubią. Czase zdarza mi się umyć włosy szamponem dziecięcym, jednak niezbyt często.
- Suszę włosy prawie codziennie suszarką. Chłodnym nawiewem, ale jednak.
- Rzadko mam czas, by stosować maski na włosy na godzinę/półtorej. Zazwyczaj jest to 10 minut, zwykle jednak około pół godziny.
- Nie mam zbyt rozbudowanego zapasu/kolekcji odżywek i masek. Stan na dzień dzisiejszy: odżywek: 1 + resztka, masek: 1.
- Ciągle staram się zapuszczać włosy, stosuję wcierki, jednak często w przypływie kaprysu czy chwili podcinam je dosyć mocno, później znów 'zapuszczam', idę do fryzjera i koło się zamyka...
3. Makijaż? No cóż...
Nie potrafię zrobić kreski eyelinerem - moja największa zmora!
Zawzięłam się i kupiłam wczoraj w Rossmanie eyeliner w pisaku (Coty, Miss Sporty, Cat`s Eyes). Trenuję i mam nadzieję że niedługo będę mogła wyjść do ludzi :DPoza tym mój makijaż to zwykle make up no make up - używam go do zakrycia niepożądanych wyprysków, ujednolicenia koloru cery, ukrycia skaz ;) Zwykle to podkład/bb krem, korektor i puder, ewentualnie tusz do rzęs. Zazwyczaj jest on więc delikatny i niewidoczny, moi znajomi a nawet mój chłopak niekiedy nie mają pojęcia czy jestem umalowana.
4. Perfekcjonistka - manicure.
Nie umiem mieć pomalowanych paznokci dłużej niż 2 dni. Najczęściej po prostu nudzi mnie, mam też tak, że gdy tylko widzę jakieś odpryski czy skazy - zmywam je. Potrafię też w jednym tygodniu każdego dnia mieć paznokcie w innym kolorze, a później przez miesiąc tracę zainteresowanie i moje pudełko z lakierami idzie w odstawkę. Gdy maluję paznokcie muszą być perfekcyjne, idealnie domalowane, bez smug itd. - często wychodzi to tak, że męczę się nad nimi i zmywam gdy tylko coś mi nie pasuje.
Nie lubię się opalać i nie zamierzam. Mam bardzo jasną cerę, wręcz porcelanową (szczególnie widać to właśnie w zimie; niekiedy ciężko jest mi znaleźć odpowiedni podkład czy korektor), a każde wyjście na słońce i opalanie się bez odpowiedniej ochrony kończy się u mnie spaleniem na raczka i płatami skóry schodzącymi z ciała. Podziękuję, trzymam się moich filtrów SPF 30, szczególnie na twarz i ramiona i siedzenia w cieniu; od jakiegoś pół roku używam także kremów na dzień z filtrem.
+ niezrozumiane głównie przez moją rodzinę - dlaczego trzymam kosmetyki w lodówce? :D mowa głównie o hydrolatach, kwasie hialuronowym, hydrolizacie keratyny, paście cukrowej...
___________________________________________________________________
A Wy macie jakieś dziwactwa, niezrozumiane przez innych, bądź sekrety którymi chcecie się podzielić?
Serdecznie zapraszam do TAGu: Eveline, eM, Pannę Pedantkę, Szklaną kulkę oraz Asię B.
Oczywiście, jeśli Wy także macie ochotę się przyłączyć - zróbcie to! :)
OOO dziękuję za otagowanie, to mój debiut :)
OdpowiedzUsuńOczywiście wezmę udział tylko muszę się zastanowić :)
Bardzo mi miło :)
Nie ma za co :)
UsuńDziękować, jak odeśpię nockę to coś nabazgrolę:)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twoich "kosmetycznych sekretów" ;d
UsuńUśmiechnęłam się, jak przeczytałam o Twoim malowaniu i zmywaniu paznokci - jeju, mam to samo! To tak utrudnia życie! :P No ale co zrobić, kiedy MUSZĄ być perfekcyjne ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Nareszcie osoba która mnie rozumie! :D ♥
UsuńA w ogóle, to miałaś dobry pomysł pytając chłopaka co sądzi o Twoich dziwactwach - muszę się mojego zapytać, jestem szalenie ciekawa :)
UsuńDziękuję :D takie spojrzenie na sprawę też daje do myślenia, chociaż dla mnie wszystkie wymienione hydrolaty, płukanki, wcierki itd. to normalna sprawa ;p
UsuńKąpiel, świeca i książka to coś co uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńNajlepsze możliwe połączenie, niesamowicie relaksuje ;)
UsuńDziękuję za otagowanie. Na pewno wpis się pojawi, ale najpierw muszę uporządkować moje dziwactwa :)
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć takie "dziwactwo" z paznokciami ;)
OdpowiedzUsuńPS. zapraszam do mnie na rozdanie :)
Oj czasami to jest strasznie irytujące, np. gdy spieszysz się do wyjścia, a tu akurat paznokieć źle się pomalował i znowu trzeba zmywać, malować, zabezpieczać, no bo jak to tak wyjść? ;d
Usuń:)
Ja też nie umiem malować kreski eyelinerem:/ Próbowałam wielokrotnie, ale szybko się zniechęciłam.
OdpowiedzUsuńPonoć trzeba trenować, trenować i jesczze raz trenować, ja staram się nie poddawać :D
UsuńHeh, akurat trzymanie kosmetyków w lodówce u mnie już nikogo nie dziwi :P
OdpowiedzUsuńZa to znam 'problem' bladej cery :) Nie cierpię się opalać, w końcu arystokracja zawsze była blada i nie ciągnie mnie do skwarki ;) A znalazienie podkładu w kolorze mojej skóry? Niemożliwe ;)
:D
UsuńTo musisz być chyba jeszcze bledsza ode mnie - azjatyckie kremy BB (Skinfood, zawsze odcienie 1) ładnie stapiają się z moją buzią, w sumie w drogeriach niektóre najjaśniejsze podkłady też dają radę ;)