Balea, Inspirierendes Creme - Öl Dusch - Peeling Indian Chai
Recenzja będzie mocno subiektywna, z racji tego, że jestem wielbicielką mocnych zdzieraków i pięknych zapachów.
Jak jest z tym kosmetykiem? ;)
Ale, ale... Coś co mnie zaciekawiło na początku najbardziej. Co dokładnie oznacza "Indian Chai"? A tu przychodzi z pomocą Wikipedia :D
Jest to najpopularniejsza, spotykana powszechnie również w świecie zachodnim, forma przygotowania aromatycznej indyjskiej herbaty ćaj o ostrym smaku. Słowo masala (मसाला) w języku hindi oznacza przyprawę.
Mówiąc krótko, bazę stanowi czarna, mocna herbata + mleko + słodycz (np. biały/czarny cukier, miód czy melasa) + przyprawy: kardamon, cynamon, imbir, pieprz, goździki.
To skoro wiemy już czego oczekiwać... :)
Peeling otrzymujemy w tubie, zawiera się w niej 200 ml kosmetyku. Podejrzewam, że nie będzie problemu z wyciśnięciem go, gdy zostanie do tylko resztka - zawsze też pozostanie rozcięcie opakowania. Zamknięcie się nie zacina, jest proste do otworzenia (chociaż przy dłuższych paznokciach zawsze mam wrażenie, że je sobie złamię :D). Jednak plastik z którego wykonano opakowanie jest cienki, chociaż osobiście nigdy nie miałam z tym problemów. Wielki plus za to, że stoi na na zakrętce!
Wybaczcie, ale w rozszyfrowywanie niemieckich obietnic producenta nie będę się bawiła. Tekst z wizażu, informuje Nas w prosty i przyjemny sposób o działaniu kosmetyku:
Żel do ciała z peelingiem zapewnia skórze niewiarygodną gładkość.
Aromatyczna kompozycja zapachowa z indyjskiej herbaty Chai i wanilii koją zmysły.
Mikrodrobinki usuwają obumarły naskórek. PH neutralne dla skóry.
Używanie i działanie
Peeling ma formę żelu z zanurzonymi w środku drobnymi peelingującymi drobinkami. Ma dobrą konsystencję, nie ścieka spomiędzy palców. Do tego jest niesamowicie wydajny - malutka ilość wystarczy do stworzenia spoorej ilości piany :)
Zapach, który brzmi tak kusząco, podczas użytkowania jest ledwie wyczuwalny. Gdzieś tam się pojawia, jednak nie ma mowy o tym by został z nami na dłużej, czy że po jego użyciu cała łazienka przesiąknie nim (tak jak np. było w przypadku żelu malinowego z Balei). Jednak muszę przyznać, że jest ciekawy. Nie umiem go opisać, lekko słodki, kojarzący mi się dość jednoznacznie z zimą, jednak mam wrażenie że w lato będzie się go używać równie przyjemnie ze względu na lekką świeżą nutę przewijającą się w tle. Na początku w ogóle go nie czułam, przy wąchaniu w DMie wyczułam tylko plastik (:D), jednak przy bliższym poznaniu wiele zyskuje.
Jednak mimo tych wielu pozytywów, dotarłam do punktu, który bardzo mnie rozczarował. Kupując ten żel, nie oczekujmy, że będzie on mocnym zdzierakiem. Jak dla mnie, jest to żel pod prysznic z delikatnym efektem ścierania naskórka, który używam spokojnie co 2-3 dni by cieszyć się wygładzoną skórą.
Tak więc - peeling ten pozostawia wygładzoną, miłą w dotyku skórę. Nie podrażnia jej ani nie wysusza. Do tego w jakiś sposób nawilża skórę, po jego użyciu nie zawsze jest potrzebne użycie balsamu. Z pewnością z jego pomocą nie pozbędziemy się martwego naskórka, nie liczmy na spektakularne efekty.
Ot, taki przyjemniaczek, którego warto mieć w łazience, jednak nie jest niezbędny ;)
Cena? 1,45 euro - około 5,80 zł.
Dostępność: (edycja limitowana!) DM, Allegro.
Podsumowanie:
+ wygodne, praktyczne i ładne opakowanie
+ dobra konsystencja
+ świetna wydajność!
+ zapach (a jednak ;))
+ cena!
+/- żel z delikatnym efektem ścierającym; liczyłam na coś lepszego, jednak mimo to nie czuję się rozczarowana, chociaż... odrobinę większe drobinki i byłoby super :D
- dostępność
- edycja limitowana :c
- nie dla wielbicielek mocnych zdzieraków
OO ksmetyki Balea tak mi się marzą ;))
OdpowiedzUsuńA maseczki Efektimy dostanisz w Rossmanie bądz osiedlowych drogeryjkach ;)
:)
UsuńI ja ich nigdy nie zauważyłam?! Aż nie wierzę :D
Wyobrażam sobie zapach :)
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom naprawdę jest trudny do opisania, miałam z tym spory problem :)
UsuńNiestety w DE juz wycofany jakis czas temu :(
OdpowiedzUsuńJa złapałam go w święta wielkanocne, ale złudzeń że jeszcze kiedyś się spotkamy nie mam ;)
UsuńW domu czeka na mnie balsam i mgiełka z Balei...Używałam żelu i byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńMgiełka z tegorocznej wakacyjnej limitki, Brazil Mango? Miałam na nią straszną ochotę, ale w końcu nie wzięłam :D
Usuńjako żel czemu nie:)
OdpowiedzUsuńNo nie! Też jestem fanką takich zapachów, a Ty mi tu nagle piszesz, że ledwie go czuć! :) Szkoda, już zaczęłam rozkręcać plany zakupowe :P
OdpowiedzUsuńNiestety ;c
UsuńI mogłabyś też nie znaleźć go na półkach, tak jak Tonia wspomniała - w Niemczech jest już wycofany.
Jak za taką cene mimo wszystko warto wypróbować :-) A i znalazłam jeszcze jeden plus, który możesz dopisać tego peelingowi - poznałaś nowy przepis na pyszną herbatkę ;-)
OdpowiedzUsuńWarto, warto. Wiesz że o tym nie pomyślałam? :)
UsuńZa bawarką nie przepadam, ale chyba spróbuję, na jesień czy w zimę musi smakować przepysznie ;))
Ja go mam i lubię, chociaż spodziewałam się mocniejszego zapachu ;)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja ;)
UsuńMimo, że lubię raczej mocne zdzieraki to ten jako żel pod prysznic z przyjemnością bym wypróbowała :D
OdpowiedzUsuńJeśli używamy go właśnie w tej formie, to jest naprawdę przyjemnym kosmetykiem ;)
Usuń