W poszukiwaniu dobrej ceny i azjatyckiego kremu BB :)

Niedawno zapałałam chęcią posiadania kremu BB pewnej firmy. Jest to takie moje drobne marzenie, które mam nadzieję że spełni się na mikołajki lub święta :)

Może znacie, może nie - producentem mojego wymarzonego kosmetyku (:D) jest marka Skinfood. Podaję za wizażem:

 "Południowokoreański producent kosmetyków z siedzibą w Seulu. Firma została założona w 1957 roku. Dewizą SkinFood są kosmetyki zawierające w składzie naturalne produkty żywnościowe takie jak awokado, pomidory, ryż, mleko, marchew, kawior i wiele innych. Firma produkuje kosmetyki kolorowe, oraz produkty do pielęgnacji ciała i włosów."

Po raz pierwszy kosmetyki tej firmy dostrzegłam parę miesięcy temu, nie pamiętam nawet przy jakiej okazji. Były to kremy BB Good Afternoon. Pamiętam swoje zaskoczenie i żywe zainteeresowanie. Szczególnie spodobały mi się śliczne, gustowne opakowania :) ma 5 różnych wariantów, odpowiednich do określonego rodzaju cery:


  • Honey Black Tea (nawilża i nadaje skórze blask)
  • Apple Cinnamon Tea (rozjaśnia i działa oczyszczająco)
  •  Rose Lemon Tea (nawilżający i ujędrniający; do skóry suchej i wrażliwej)
  • Peach Green Tea (matuje i kontroluje wydzielanie sebum; do skóry tłustej i mieszanej)
  • Berry Berry Tea (ma działanie przeciwzmarszczkowe; dla cery dojrzałej)
Spośród tych wszystkich wariantów najbardziej spodobała mi się wersja z brzoskwinią i zieloną herbatą - byłam ciekawa działania tego kremu.  Ciekawie także wyglądały wg mnie wersje z różą i cytryną oraz z miodem. Rozpoczęłam więc poszukiwania :) 

Gdzie najlepiej i najtaniej kupić azjatyckie kremy BB? 

Pierwszym miejscem, które odwiedziłam był.... 

Azjatycki Bazar, sklep założony przez autorkę bloga Azjatycki Cukier; ma także swój własny kanał na youtubie. Rozpisywać się nie będę, myślę że jest znana wśród blogerek :) Przeglądam asortyment...


Cóż... 89 zł + 18.50 za przesyłkę to niezbyt korzystna dla mnie cena. W sumie 107.50 zł za krem BB? 

A może gdzie indziej? 

Natrafiam na sklep pinkmelon. Wydaje mi się że kiedyś słyszałam tą nazwę, jednak niekoniecznie były to dobre opinie... Sprawdzam jednak asortyment. Z pewnością jest tu o wiele więcej przeróżnych produktów i kosmetyków, niż oferuje Azjatycki Cukier. Ceny... Porównajmy:


W ofercie nie jest dostępny krem, który mnie interesuje, jednak jak widać są dostępne inne z tej serii. Ceny od 50 do 55 złotych. Ceny przesyłek to od 0 (InPost lub Poczta Polska, przesyłka polecona priorytet), przez 6 (Paczkomaty), 8 (InPost - paczka), 10 (Poczta Polska - paczka) do 15 złotych (Kurier UPS). Nie jest źle. Tu, w wariancie najdroższym wychodzi nam koszt 70 złotych.

Jednak coś mnie tknęło i wrzuciłam nazwę sklepu w wyszukiwarkę. Okazuje się że dobrze zrobiłam - na wizażu i w wielu innych miejscach słyszy się bardzo niepochlebne opinie o sklepie. Po wpłacie pieniędzy brak przesyłki oraz jakiegokolwiek kontaktu ze sprzedającym, mnóstwo problemów, sprawy ciągnące się od paru miesięcy związane ze zwrotem kosztów... Na stronie głównej możemy znaleźć LIST OTWARTY, w którym sprzedająca przeprasza osoby, które z jej winy były narażone na problemy, prosi o kontakt w związkuz  wyjaśnieniem sprawy i oświadcza że od dnia 09.08.2012 każde zamówienie będzie realizowane w szybki i fachowy sposób a kontakt nigdy się nie urwie. 
No cóż... Przeglądam fora i znajduję na nich informacje o tej sprawie, jednak według wielu wizażanek jest to akcja na pokaz, a żeby odzyskać pieniądze trzeba się sporo natrudzić, choć równocześnie pojawiają się głosy które otrzymały zwrot. Mimo wszystko niesmak jednak pozostaje. No cóż, jestem osobą która nie lubi narażać się an niepotrzebny stres i przykre sytuacje oraz komplikacje (zresztą, kto lubi)? więc szukam dalej.

Co dalej? 




Wchodzę na allegro. Jak widać - są i to podwójnie (odcień 1 i 2). Ceny bardzo podobne, 50 złotych + przesyłka od 6 do 16. Ale mojego wybrańca, Peach Green Tea wśród nich niestety znaleźć nie mogę. Owszem są, w cenie 20-30 złotych, ale używane, a to niezbyt mi odpowiada. 

Skończyły mi się pomysły na szukanie ich w Polsce. Może więc e-bay? 



Strzał w dziesiątkę. Znajduję swojego wybrańca w cenie 8.55$ czyli 27 złotych. Koszty wysyłki - 0 zł, chyba że zależy nam na zarejestrowaniu przesyłki - to dodatkowe 2$. Nic, tylko zamawiać :)
Tylko te płatności PayPal... Będę musiała to w końcu jakoś ogarnąć :)

Podsumowując - interesują was azjatyckie kremy BB? Omińcie polskie sklepy internetowe, przejrzyjcie allegro (a może coś ciekawego się trafi?), a jeśli nie boicie się zamawiać z zagranicznych stron - wchodźcie na ebay i szukajcie :)

P.S: Przeglądając allegro napotkałam również na SkinFood Aloe Sun BB Cream, przyjrzałam się opiniom o nim i myślę, że to on, zamiast Peach Green Tea może znaleźć się pod moją choinką... No cóż, kobieta zmienną jest :D 

8 komentarzy:

  1. to ja czekam na recenzję kremu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojawi się niedługo, myślę że mogę już co nieco o nich powiedzieć ;)

      Usuń
  2. No i co, zamówiłaś sobie ten kremik? Coś długo Cię tu nie było... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obydwa są już w mojej kosmetyczce, i co by tu dużo mówić - uwielbiam je :3
      Wiem, wiem... Obiecuję, że więcej już to się nie powtórzy :)

      Usuń
  3. Będzie recenzja? Ciekawa jestem jak się sprawdził.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam co do niego spore podejrzenia odnośnie zapychania mojej cery, na razie to sprawdzam i przerzuciłam się na inny podkład. Będzie na pewno, tylko na razie jeszcze chcę się upewnić, czy moje zdanie o nim się nie zmieni.

      Usuń
  4. Ooo, to właśnie ostatnio moja ulubiona marka:) Ja używam kremu BB Honey black tea i jestem bardzo zadowolona:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim faworytem jest na razie Peach green tea, ale nad Honey też się zastanawiałam, i chyba go zamówię ;)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz, jaki zostawiasz ♥

Nie musisz jednak tu nachalnie się reklamować. Zawsze odwiedzam Wasze blogi. Umieszczając komentarz 'obserwujemy', zniechęcisz mnie do tego i na pewno do ciebie nie zajrzę. Miłego dnia :)

 
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Obserwatorzy