Przepadłam!
Czytałam o nich już od dłuższego czasu na Waszych blogach; a przy wyprawie na strych znalazłam stary, nieużywany już, a całkiem ładny czarny kominek. Pomyślałam, że warto by sprawdzić, czy naprawdę są tak rewelacyjne. Na jakiś czas o tym zapomniałam, jednak wstępując do Mydlarni Wrocławskiej w poszukiwaniu prezentu dla znajomej, zauważyłam je - ba, całą ich półkę! Regał!
Ale po kolei ;)
Zaczęło się od Bahama Breeze, który kusił opisem...
"Zapach prawdziwego letniego orzeźwienia! Tropikalny koktail ze słodkich ananasów, soczystych grejpfrutów i dojrzałego mango."
...po powąchaniu w Mydlarni dużej świecy, stwierdziłam że warto go spróbować. I przepadłam :)
Aromat jest intensywny, po jego zapaleniu cały mój pokój zmienia się w tropikalną wyspę, ba! nie pokój, połowa mieszkania! Aromat jest słodki, ale nie przesadzony, bardzo owocowy, energetyzujący. Faktycznie czuć tu ananasa, przełamanego gorzkością grejpfruta. Przyjemny, i to bardzo.
A niedawno w moje ręce wpadły dwa kolejne...
Beach Walk & Pink Sands
Jak widzicie ciągle w klimatach wakacyjnych :)
Beach Walk, według opisu, to "spienionych morskich fal, gorącego piasku, kwiatów pomarańczy oraz słodkich mandarynek, przeniesie Cię na egzotyczną plażę i odpręży, niczym spacer o zachodzie słońca."
Według mnie jest to zapach świeży, mający w sobie powiew zimnej bryzy, jednocześnie z przewijającą się w tle się w tle nutą... może faktycznie mandarynki? Trudny do opisania, nie jest moim faworytem, za to moja mama za nim przepada, i to ona go wybrała. Odpowiedni jako tło do sypialni :)
Pink Sands natomiast zgodnie z zapowiedzią to aromat "ciepłego, letniego dnia spędzonego na egzotycznej wyspie. Połączenie aromatów świeżych owoców, różowych kwiatów i zmysłowej, słodkiej wanilii tworzy prawdziwy raj dla zmysłów."
Zauroczył mnie od razu, spotkaliśmy się na sklepowej półce i do razu wpadliśmy sobie w oko. Jest słodki, ale nie do znudzenia. Ma w sobie coś interesującego, ta wanilia nie jest tak czysta i niewinna jak w np. Vanilla Cupcake. Pachnie mocno, intensywnie, w pewnym momencie aż zaczął mnie kręcić w nosie. Intrygujący, a niby taki prosty...
I ostatni...
Urocza Vanilla Cupcake!
Kupiona przed paroma godzinami w ramach poprawy humoru - zastanawiałam się pomiędzy nim a Camomile Tea (na którą chyba skuszę się następnym razem :D). Szukałam słodkiego, bezpretensjonalnego zapachu, który mnie otuli.
"Intensywny, kremowy zapach waniliowych babeczek z nutką cytryny"
Palę go w momencie pisania tej recenzji, wciąż bardzo przyjemnie pachnie, nie męczy mnie. Zapach daje o sobie znać już przy wejściu do mieszkania, mam wrażenie że wchodzę do spowitej uroczo pachnącą waniliową mgiełką krainy (:D). Przyjemny, chociaż nie nadaje się raczej do palenia cały czas, jedynie gdy potrzebujemy takiej swojskiej słodyczy. Jak to tylko jest, że zupełnie nie wyczuwam tej cytryny?
Dopisek - moja Mama właśnie weszła do pokoju, i spytała co takiego palę. Oznajmiłam że wanilię, na co dowiedziałam się że jest bardzo dusząca. No i dogódź tu każdemu :D
_______________________________________________________________
I taka informacja dla Wrocławianek :D
Pierwszy wosk kupiłam w Mydlarni Wrocławskiej, na ulicy Kuźniczej. Tam występują w cenie 7 zł za wosk; 10 zł za sampler. Wielki plus za ogromny wybór zapachów - chociaż Dragon Fruit w wersji mini i tak nie znalazłam (:D), za to dostępne są tu wszystkie zapachy tegorocznej letniej edycji. Do tego co miesiąc obowiązuje 25% rabatu na wybrany zapach (szczególnie opłacalne, gdy mamy chętkę na jakiś określony; + wychodzi spora różnica w cenie przy zakupie dużych świec :)).
Następne - w Starej Mydlarni na ulicy Odrzańskiej. Woski dostępne za 6 zł, a małe świeczuszki za 9 zł.. Bardzo miła pani, z którą można porozmawiać o ulubionych zapachach, i która naprawdę doradzi :)
Mniejszy wybór zapachów, brakuje np. Fireside Treats, za to są zapachy kuchenne (będą idealne na zimę!).
- i do tego bardzo ładne kominki w cenie 19 złotych; razem z przyjaciółką szukałyśmy odpowiedniego dla niej, zastanawiałyśmy się nad malutkim w gwiazdki i księżyce z Wrocławskiej za 17zł, i dobrze że nie wzięłyśmy :)