sobota, 1 grudnia 2012

W poszukiwaniu dobrej ceny i azjatyckiego kremu BB :)

Niedawno zapałałam chęcią posiadania kremu BB pewnej firmy. Jest to takie moje drobne marzenie, które mam nadzieję że spełni się na mikołajki lub święta :)

Może znacie, może nie - producentem mojego wymarzonego kosmetyku (:D) jest marka Skinfood. Podaję za wizażem:

 "Południowokoreański producent kosmetyków z siedzibą w Seulu. Firma została założona w 1957 roku. Dewizą SkinFood są kosmetyki zawierające w składzie naturalne produkty żywnościowe takie jak awokado, pomidory, ryż, mleko, marchew, kawior i wiele innych. Firma produkuje kosmetyki kolorowe, oraz produkty do pielęgnacji ciała i włosów."

Po raz pierwszy kosmetyki tej firmy dostrzegłam parę miesięcy temu, nie pamiętam nawet przy jakiej okazji. Były to kremy BB Good Afternoon. Pamiętam swoje zaskoczenie i żywe zainteeresowanie. Szczególnie spodobały mi się śliczne, gustowne opakowania :) ma 5 różnych wariantów, odpowiednich do określonego rodzaju cery:


  • Honey Black Tea (nawilża i nadaje skórze blask)
  • Apple Cinnamon Tea (rozjaśnia i działa oczyszczająco)
  •  Rose Lemon Tea (nawilżający i ujędrniający; do skóry suchej i wrażliwej)
  • Peach Green Tea (matuje i kontroluje wydzielanie sebum; do skóry tłustej i mieszanej)
  • Berry Berry Tea (ma działanie przeciwzmarszczkowe; dla cery dojrzałej)
Spośród tych wszystkich wariantów najbardziej spodobała mi się wersja z brzoskwinią i zieloną herbatą - byłam ciekawa działania tego kremu.  Ciekawie także wyglądały wg mnie wersje z różą i cytryną oraz z miodem. Rozpoczęłam więc poszukiwania :) 

Gdzie najlepiej i najtaniej kupić azjatyckie kremy BB? 

Pierwszym miejscem, które odwiedziłam był.... 

Azjatycki Bazar, sklep założony przez autorkę bloga Azjatycki Cukier; ma także swój własny kanał na youtubie. Rozpisywać się nie będę, myślę że jest znana wśród blogerek :) Przeglądam asortyment...


Cóż... 89 zł + 18.50 za przesyłkę to niezbyt korzystna dla mnie cena. W sumie 107.50 zł za krem BB? 

A może gdzie indziej? 

Natrafiam na sklep pinkmelon. Wydaje mi się że kiedyś słyszałam tą nazwę, jednak niekoniecznie były to dobre opinie... Sprawdzam jednak asortyment. Z pewnością jest tu o wiele więcej przeróżnych produktów i kosmetyków, niż oferuje Azjatycki Cukier. Ceny... Porównajmy:


W ofercie nie jest dostępny krem, który mnie interesuje, jednak jak widać są dostępne inne z tej serii. Ceny od 50 do 55 złotych. Ceny przesyłek to od 0 (InPost lub Poczta Polska, przesyłka polecona priorytet), przez 6 (Paczkomaty), 8 (InPost - paczka), 10 (Poczta Polska - paczka) do 15 złotych (Kurier UPS). Nie jest źle. Tu, w wariancie najdroższym wychodzi nam koszt 70 złotych.

Jednak coś mnie tknęło i wrzuciłam nazwę sklepu w wyszukiwarkę. Okazuje się że dobrze zrobiłam - na wizażu i w wielu innych miejscach słyszy się bardzo niepochlebne opinie o sklepie. Po wpłacie pieniędzy brak przesyłki oraz jakiegokolwiek kontaktu ze sprzedającym, mnóstwo problemów, sprawy ciągnące się od paru miesięcy związane ze zwrotem kosztów... Na stronie głównej możemy znaleźć LIST OTWARTY, w którym sprzedająca przeprasza osoby, które z jej winy były narażone na problemy, prosi o kontakt w związkuz  wyjaśnieniem sprawy i oświadcza że od dnia 09.08.2012 każde zamówienie będzie realizowane w szybki i fachowy sposób a kontakt nigdy się nie urwie. 
No cóż... Przeglądam fora i znajduję na nich informacje o tej sprawie, jednak według wielu wizażanek jest to akcja na pokaz, a żeby odzyskać pieniądze trzeba się sporo natrudzić, choć równocześnie pojawiają się głosy które otrzymały zwrot. Mimo wszystko niesmak jednak pozostaje. No cóż, jestem osobą która nie lubi narażać się an niepotrzebny stres i przykre sytuacje oraz komplikacje (zresztą, kto lubi)? więc szukam dalej.

Co dalej? 




Wchodzę na allegro. Jak widać - są i to podwójnie (odcień 1 i 2). Ceny bardzo podobne, 50 złotych + przesyłka od 6 do 16. Ale mojego wybrańca, Peach Green Tea wśród nich niestety znaleźć nie mogę. Owszem są, w cenie 20-30 złotych, ale używane, a to niezbyt mi odpowiada. 

Skończyły mi się pomysły na szukanie ich w Polsce. Może więc e-bay? 



Strzał w dziesiątkę. Znajduję swojego wybrańca w cenie 8.55$ czyli 27 złotych. Koszty wysyłki - 0 zł, chyba że zależy nam na zarejestrowaniu przesyłki - to dodatkowe 2$. Nic, tylko zamawiać :)
Tylko te płatności PayPal... Będę musiała to w końcu jakoś ogarnąć :)

Podsumowując - interesują was azjatyckie kremy BB? Omińcie polskie sklepy internetowe, przejrzyjcie allegro (a może coś ciekawego się trafi?), a jeśli nie boicie się zamawiać z zagranicznych stron - wchodźcie na ebay i szukajcie :)

P.S: Przeglądając allegro napotkałam również na SkinFood Aloe Sun BB Cream, przyjrzałam się opiniom o nim i myślę, że to on, zamiast Peach Green Tea może znaleźć się pod moją choinką... No cóż, kobieta zmienną jest :D 

poniedziałek, 26 listopada 2012

Moje ostatnie zachcianki.

Ładowarkę do aparatu odnalazłam, jest już naładowany i sprawuje się bardzo dobrze, także w najbliższym czasie możecie liczyć na moje częstsze wpisy :)

Przeglądając dziś moje ulubione blogi, stwierdziłam że w ostatnim czasie pojawiło się mnóstwo postów z zakupami z Rossmana. No ale co się dziwić, promocja -40% nie trafia się tak często... Ja także nie ucieknę od tego :D jednak nie skupię się tylko na nich...

 Proszę bardzo - oto moje zachcianki w listopadzie :) 


Kupione przeze mnie (lub te które otrzymałam w prezencie) kosmetyki można podzielić na:

  • zimowe.

Za oknem coraz zimniej, a ja jako zmarzluch opatulam się w cieplutką, puchatą kurtką i wtulam w komin. Myślę też nad zakupem rękawiczek :D Już odczuwam skutki takiej pogody, szczególnie cierpią moje ręce i usta - łapki są szorstkie i suche, a wargi spierzchnięte, przez mój nawyk ciągłego ich oblizywania na wietrze... Swoją drogą - szykuje się porównanie pomadki Neutrogeny z Isaną, z tego co widzę działają bardzo podobnie :)


Neutrogena (w prezencie od mamy, która dba o zabezpieczenie mnie przed zimą :D): ochronny sztyft do ust, intensywnie odżywczy balsam oraz krem do rąk i paznokci.
Babydream: Wind- und Wettercreme (zaciekawił mnie skład :)).

  • kolorówka

Wszystko kupione w Rossmanie. No cóż, prawda jest taka że z takiej promocji żal jest nie skorzystać :)
  • Maybelline Dream Fresh BB - czyli mój pierwszy BB krem, którego działania jestem bardzo ciekawa. Na razie jestem zadowolona, sprawuje się dobrze, ładnie wyrównuje koloryt mojej cery i dobrze się trzyma po dwóch godzinach wfu :) 
  • Tusz do rzęs Max Factor 2000 Calories Dramatic Look - polecała mi go znajoma, wychwalając pod niebiosa. Po trzech dniach używania stwierdziłam że znam lepsze (chociażby Bourjois Volume Glamour). Osypuje się, przez co pod wieczór wyglądam jak panda. Ale dam mu szansę i zobaczymy co będzie za jakiś czas.
  • Manhattan - Soft Compact Powder (naturelle, 1): ok. 13 zł - mój puder z Sephory skończył się jakiś czas temu, więc był to zakup z konieczności ;) Na razie mam o nim dobre zdanie. Co najlepsze - kupując go, nie zauważyłam w ogóle, że ma też gąbkę :D W domu zaczęłam przyglądać się opakowaniu i coś mi nie pasowało, chwyciłam, pociągnęłam i... O, a to co?! :D

  • lakiery:
Pierwszy dostałam od znajomej, jako że jej nie podobał się kolor - jest to Milk Chocolate Crunk (Lacquer nail polish) z Sephory. Mi wprost przeciwnie, jestem nim zachwycona :) nie rzuca się w oczy, faktycznie przypomina mleczną czekoladę. Jest taki... słodki ;) Drugi to Miss Sporty, Lasting Colour Up To 7 Days, nr 470, kupiony w Rossmanie. Potrzebowałam takiego koloru - i oto proszę. Co prawda w buteleczce wydawał mi się nieco jaśniejszy niż na paznokciu, ale i tak jest ok. 


+ dodatkowo dwie maseczki oczyszczające z Ziaji, widoczne na pierwszym zdjęciu :)

Co jak co, ale zawsze zakupy poprawiają mi nastrój :)

czwartek, 22 listopada 2012

Króciutko i na temat (choć może nie do końca...).

Dziś krótki post głównie kosmetyczny w którym chciałabym szybko podsumować parę spraw i zmian :)
źródło

I specjalnie dla Was - motywujący pingwin :D 
Ja go uwielbiam, gdy na niego spojrzę od razu się uśmiecham, więc wstawiam go na początek postu, żeby wam też poprawić nieco humor, jeśli trzeba :)








Zmiany w pielęgnacji: 

  • wykończyłam już moją pierwszą mieszankę OCM (20% olejku rycynowego, 80% olejku Babydream fur Mama + parę kropli olejku z drzewa herbacianego). Zrobiłam tydzień przerwy, w czasie której stosowałam żel do mycia twarzy.. Moja skóra wyraźnie dała mi znać, że to jej nie odpowiada (była przesuszona, zaczęła mi się łuszczyć na brodzie, wyglądała bardzo nieciekawie...). Teraz używam mieszanki z 80% oleju lnianego (zakupiłam go niedawno i dodaję go gdzie tylko się da i olejuję nim twarz :))
  • Ciągle próbuję nowych maseczek do twarzy i kombinacji z półproduktami. Zapach hydrolatu różanego jeszcze mi się nie znudził :) i powoli przyzwyczajam się do specyficznej woni spiruliny....
  • Ostatnio przeproteinowałam włosy i trochę zajęło mi doprowadzenie ich do w miarę dobrego stanu...

 Zużyte/kupione:

  • zebrało mi się sporo zużytych produktów, więc wkrótce pojawi się podsumowujące denko.
    W tym miesiącu (i poprzednim) użyłam m.in. maskę Rainforest Wax, matujący puder z Sephory, podkład Healthy Mix Bourjois, sporo szamponów, spray regenerujący włosy z octem z malin firmy Mario itd.
  • Niestety musiałam też wyrzucić dwie maseczki Planet Spa z Avonu - na szczęście w porę zorientowałam się, że zapach i konsystencja coś nie bardzo, i spojrzałam na datę ważności.
  • Podreptałam dziś do Rossmana ze względu na przecenę -40% na kolorówkę i wróciłam z Dream Fresh BB Cream od Maybelline (odcień Fair idealnie stopił się z moją cerą, w odróżnieniu od paru podkładów które najpierw chciałam kupić,a  które zostawiały na mojej skórze obrzydliwą żółć) i tuszem 2000 Calorie Dramatic Look. Dodatkowo złapałam też turkusowo-zielony lakier z Miss Sporty oraz Babydream Wind-und Wettercreme - spotkałam się ostatnio z bardzo pozytywną jego recenzją, a zima przecież już idzie... Miałam też chętkę na Soft Compact Powder, ale niestety w moim Rossmanie w ogóle nie ma gablotki Manhattan. Rozejrzę się jutro w innym miejscu :)
Znalezione tu.

Inne:


  • Przez ostatnie dwa tygodnie miałam nawał zajęć i nauki, do tego doszły pewne sprawy osobiste, więc przepraszam za rzadko dodawane posty. Dodatkowo zgubiłam ładowarkę od aparatu... Od jutra będę miała więcej czasu wolnego, a kabel lokalizuję, więc będę pojawiać się częściej :)
  • Ja chcę takie paznokcie *.*  Swoją drogą - KLIK - warto zajrzeć :)
  • Znów spędzam czas na oglądaniu seriali (Skins, Dr. House i Czas Honoru - ciekawy zestaw :D).
  • Kupiłam kurtkę na zimę, komin i czapkę :) zostały jeszcze buty - moja największa zmora...


Miłego wieczoru :)

wtorek, 20 listopada 2012

Tanie patenty pielęgnacyjne - apteczne.

Do dzisiejszego posta zainspirowała mnie moja mama, która widząc moją twarz pokrytą w białe ciapki ze zrozumieniem odparła że pastę cynkową na pryszcze to już ona stosowała w moim wieku :)

Zaczęłam więc myśleć o kosmetykach, które - bardzo tanie, dobre i skuteczne - są obecne w aptekach, być możę od wielu lat, a stosowały je nawet nasze mamy czy babcie. Chciałabym też podać parę przykładów innych zastosowań leków, i przydatne w pielęgnacji produkty na każdą kieszeń.

W planach mam jeszcze rozwinięcie serii tanich patentów pielęgnacyjnych, ale wtedy będą to inne pomysły - jak stworzyć 'coś z niczego', czyli produktów dostępnych w lodówce; czy parę sposobów zaczerpniętych od naszych babć (płukanki z ziół...).

Tanie sposoby na ładną cerę - produkty z apteki:

Olejek z drzewa herbacianego. 

Działa odkażająco, antybakteryjnie. Dobry do stosowania na niespodziewanych nieproszonych gości na twarzy. Nakładać punktowo na pryszcze lub przecierać twarz zmoczonym wacikiem z paroma kroplami olejku. Można też dodawać go w niewielkich ilościach do mieszanki OCM.
UWAGA - mocno wysusza!

Oprócz tego:
niweluje opryszczkę;
dobry do aromaterapii
można dodawać go do kąpieli czy podczas masażu;
znakomicie odtyka zatkany nos ;)

Cena: około 7-10 złotych za buteleczkę 10 ml.

Olejek rycynowy - skoro już o olejkach mowa. 
Kto go nie zna?
  • Stosowany już przez nasze babcie do pielęgnowania włosów (maska z żółtkiem, olejkiem rycynowym i oliwą z oliwek jest znana od wieelu lat) - wzmacnia je, sprawia że stają się gęstsze, mocniejsze i grubsze. Przeciwdziała także ich przetłuszczaniu i zapobiega rozdwajaniu się końcówek.
  • Znany jest jako środek na porost rzęs i brwi ;) trzeba tylko znaleźć stare opakowanie po tuszu oraz szczoteczkę, dokładnie je umyć i wyparzyć, przelać olejek do środka i gotowe! Należy nakładać olejek na rzęsy jak zwykły tusz, parę razy w tygodniu. NA efekty trzeba trochę poczekać, ale warto. 
  • Dobry do likwidacji skórek przy paznokciach, wzmacnia je i odżywia.
  • Można go stosować na stopy, niesamowicie wygładza.
  • Jest także niezbędnym składnikiem mieszanki do OCM, w której występuje w zależności od typu cery w 10-30%. 
Cena: około 2-8 złotych.

Pasta cynkowa lub maść cynkowa

Bardzo mocno wysusza i likwiduje przeróżne niemiłe niespodzianki na twarzy. Ma działanie ściągające i lekko odkażające. Nakładać punktowo na pryszcza, najlepiej na noc.

Maść działa podobnie jak jej poprzedniczka, jednak jej działanie jest słabsze, ma też nieco inną konsystencję.

Cena: niewielka, około 3 złotych.



Juvit + ew. witamina E w kapsułkach

Jubvit to zasadniczo preparat dla dzieci i niemowląt - doustne krople z witaminą C. Jednak jego nieco innym, mniej znanym zastosowaniem jest używanie go w pielęgnacji twarzy. W składzie oprócz witaminy C, mającej działanie przeciwrodnikowe, rozjaśniające i wygładzające skórę mamy też glicerynę, nawilżającą i wygładzającą.

 Możemy do niej dodać także nieco witaminy E, otrzymując serum. Znakomicie rozjaśnia ono skórę, sprawia że staje się mniej szara i zmęczona, rozjaśnia przebarwienia; a co szczególne ważne w okresie zimowym - wzmacnia nawet naczynia krwionośne przed pękaniem (kolejna zaleta witaminy C ;d)!

Uwaga - niektóre osoby takie serum, (a głównie gliceryna, zawarta w składzie) może zapychać.

Cena: Juvit - ok. 10 złotych/40 ml
Witamina E w płynie-  około 8 złotych.


Maść/krem z witaminą A


Mocno nawilżająca, łagodzi wszelkie podrażnienia, wysypki, zaczerwienienia. Można ją stosować także na usta, ładnie pielęgnuje. Niezastąpiona przy łuszczącej się czy podrażnionej przy katarze skórze pod nosem. Znakomita do stosowania na przesuszone ręce (w formie maseczki na noc) czy popękane, szorstkie łokcie.

Jedyne na co trzeba uważać przy stosowaniu jej na buzię - może zapychać, gdyż w większości maści na pierwszym miejscu w składzie występuje wazelina - dlatego raczej nie nadaję się do stosowania na całą buzię.
Przy czym maści różnych producentów mogą mieć nieco inne działanie (zapychanie)  i konsystencję, przez co bardziej, lub mnie odpowiadać naszej cerze. Najbardziej polecane są: Hasco-Le oraz Oceanic.

Cena: około 3-4 zł.

Sudocrem

Krem znany głównie mamom - jego głównym zastosowaniem jest chronienie skóry niemowląt przed odpieluszkowym zapaleniem skóry. U mnie w domu ciągle ma stałe miejsce na półeczce ze względu na małe dziecko w rodzinie. Ma działanie antybakteryjne oraz antyseptyczne; dzięki temu można go również stosować na zmienioną chorobową skórę. Mówiąc krótko - u mnie sprawdza się doskonale by wysuszyć niespodziewanego pryszcza czy dopiero pojawiającego się (w postaci małej guli). Sporą ilość kremu nakładam na noc na zmianę (białe kropki na twarzy, podobnie jak przy maści cynkowej :)),  staram się nie wsmarować zbyt wielkiej ilości kremu w poduszkę, a rano budzę się z zasuszonym delikwentem.

Cena: około 10 złotych; cena większa niż w przypadku np. pasty cynkowej o podobnym działaniu, ale jeśli tamta na nas nie działa, sudocrem to dobra alternatywa.

Calcium Pantothenicum

Przykład na pewno znany wśród blogerek :D

Czyli przykład nieco innego zastosowania leku. Suplement ten zawiera w sobie 100 g witaminy B5 (znanej jako witamina antystresowa), która oprócz swojego znanego działania wpływa też korzystnie na:
- wzrost naszych włosów oraz paznokci
- gojenie się ran oraz regenerację skóry.
- zapobiega wypadaniu włosów.
- pojawiają się baby hair :)
- ponoć pomaga też przy odchudzaniu, choć w to niezbyt wierzę ;)

Kurację nim mam zamiar rozpocząć już od jakiegoś czasu, ale ciągle o tym zapominam - muszę w końcu zacząć. Na wielu blogach można znaleźć relacje i opinie na temat kuracji - warto zajrzeć. Dla dociekliwych - KLIK.

Cena: 5-6 złotych za 50 tabletek.

A wy macie może jakieś sprawdzone, tanie kosmetyki z apteki?

 Czy może nie do końca ufacie takim produktom? :)

__________________________________________________________________________________
+  dodatkowo z serii "mądrości z internetu" (znalazłam to dzisiaj, u mnie spowodowało niekontrolowany opad szczęki)  - niezawodny sposób na trądzik!
źródło
Tak serio - naprawdę ktoś jest tak zdesperowany?

sobota, 17 listopada 2012

Chcę to mieć - neuronaszyjnik :D

źródło 

Dziś znów odbiegnę nieco od tych postów typowo kosmetycznych, bo chcę się z wami podzielić moim nowym odkryciem. Mianowice - powoli rozglądając się za prezentami na święta, przez przypadek znalazłam coś, co niesamowicie mi się spodobało :D mój chłopak podsumowałby to pewnie słowami 'no tak, biol-chem'...

Mówię tu o tak zwanych... i tu pojawia się pierwszy problem. Szukając o nich informacji, jedyną wzmiankę na polskich stronach znalazłam tu. Nazwane one zostały neuronaszyjnikami. Brzmi dosyć poważnie, co? ;>

Pierwszą inspirację znalazłam na tumblrze, dokładniej zainteresował mnie ten wpis:





A później dotarłam TUTAJ ;)


źródło
źródło
źródło
Nie wiem czemu uczepiłam się tak biednej dopaminy - może dlatego że to właśnie ją pragnę mieć :D ale dla szukających czegoś innego są również inne opcje: 

Może okcytocyna?
Albo serotonina? 
Estrogen? 
Widziałam równeż kapsaicynę, kofeinę, etanol (:D), teobrominę (występuje w czekoladzie) i parę innych ;) jeśli którąś z Was to zainteresowało - zapraszam do przyjrzenia się ;d

Pomysł i wykonanie naszyjników bardzo mi się podobają - brawa za oryginalność! - ale cena nieco odstrasza... Koszt interesującej mnie biżuterii waha się w granicach 60-85 dolarów (chociaż taka oksytocyna to już 240)... Przy obecnym kursie to jakieś 190-280 złotych, do tego dochodzi przesyłka 20 USD - 67 złotych. Myślę więc że na razie potraktuję to jako ciekawostkę. Może za jakiś czas znajdę coś podobnego w Polsce, lub w nieco rozsądniejszej cenie, ale szczerze w to wątpię... ;(

wtorek, 13 listopada 2012

Paczka! :3 - czyli zamówienie z ZSK.

Uwielbiam dostawać paczki i za każdym razem niecierpliwie oczekuję listonosza pukającego do drzwi ;) Zresztą która z nas nie lubi? 
Dzisiejszy dzień był pełen niespodzianek :D zaskoczeniem było dla mnie otrzymanie sms-a od Poczty Polskiej, około godziny 16, z informacją że  przesyłka dostanie mi doręczona w ciągu 24 godzin (nie wiem, czy ja tak dawno nie korzystałam z jej usług, czy może to niedawno zostało wprowadzone?). Kolejnym - to, że otrzymałam ją około godziny 18. Duże wow :)

Co takiego znajdowało się w wytęsknionej przeze mnie paczce?

Moje pierwsze zamówienie ze strony zrób sobie krem!
(mogę wykreślić 8 pozycji z mojej wishlisty :))



Starałam się wybierać tylko produkty, które będę używać - na razie nie jestem zbyt zaznajomiona w temacie, więc wybrałam także te łatwe w użyciu, niewymagające skomplikowanych eksperymentów. Nie czuję się jeszcze na siłach kręcić własnego kremu ;d 
Starałam się także nie szaleć jeśli chodzi o koszta... Myślę że nawet mi to wyszło. Półprodukty będę testować razem z mamą, więc myślę że razem powoli odkryjemy co z czym się je :)



Na początku było trochę zabawy, jeśli chodzi o odnajdywanie produktów z paczki. Wyłowiłam część widoczną na górze, zrobiłam zdjęcie, po czym zadowolona udałam się, by pisać tą recenzję.

Dopiero po chwili coś mnie tknęło, wróciłam i przeszukałam dokładniej przestrzeń pomiędzy styropianowymi kulkami :D Znaleziona zguba - hydrolizat keratyny - na zdjęciu obok ;)




Na razie niesamowicie zauroczył mnie zapach hydrolatu różanego. Słodki, lekko... pudrowy? Czując go, widzę oczami wyobraźni bogato zdobioną toaletkę przy której siedzi poważna dama w pięknej sukni, czesząca swoje loki i nakładająca na twarz puder właśnie o takiej różanej woni.. Naprawdę niesamowicie mi się podoba :)

Co do reszty produktów - zobaczymy za parę dni :)

poniedziałek, 12 listopada 2012

Inspiracje: wymarzona łazienka :)

Dziś naszło mnie na post nieco w innym stylu. Nie będzie ani słowa o kosmetykach :D
Podczas przeglądania tumblra natknęłam się na bardzo ciekawe zdjęcie łazienki urządzonej w przecudny sposób. Zaczęłam szukać innych fotografii i stwierdziłam że może także was to zainteresuje. Ja uwielbiam patrzeć na pięknie urządzone wnętrza :)

Jak powinna wyglądać Twoja wymarzona łazienka? 



W staroświeckim stylu, z porcelanową wanną na nóżkach, mnóstwem szafeczek, umieszczona na poddaszu? Utrzymana w jasnych, spokojnych barwach, nastrajająca optymizmem z rana?

Może z elementami zieleni - otwarta na ogród, z przeszklonymi szybami za którymi rozkwitają kwiaty? A może by przenieść tą roślinność do środka?

Może prosta, surowa, minimalistyczna - z bryłami w kolorach białym i czarnym?












   I na koniec - dwa pomysły które najbardziej mnie urzekły. 
Szklana wanna jest pewnie cudownie niepraktyczna, ale za to jak wygląda! :D


Wszystkie zdjęcia znalezione na tumblrze.

niedziela, 11 listopada 2012

Imieninowo-miesiącowe postanowienia: listopad.

źródło
Na początek muszę przyznać się, że nie wszystkie zobowiązania z listy z poprzedniego miesiąca udało mi się wypełnić...
źródło
  • Ostatnio jestem mocno zestresowana i spięta,  staram się powoli myśleć bardziej optymistycznie, ale... Nie udało mi się wypełnić zobowiązania dotyczącego znajdywania dobrych stron nawet w kiepskich sytuacjach, i bycia większą optymistką. Potrzebuję więcej czasu.
  • Co do postanowień dotyczących snumój organizm stanowczo protestuje przeciwko chodzeniu spać o 21, poza tym ja sama mu w tym nie pomagam. Tu muszę się przyznać do całkowitej porażki, jak zwykle zasypiam o 24. Jednak udało mi się wstawać w godzinach 6:30-6:40, zazwyczaj też jeździłam wcześniejszym autobusem :)
  • Kolejny raz zaczynam myśleć że nikt, nigdy i za nic nie oduczy mnie brania długich kąpieli... Niestety. 
  • Co do kosmetycznych postanowień - dalej stosuję OCM, już od miesiąca. O efektach postaram się napisać szerzej już niebawem. Ciągle jednak nie znalazłam godnej następczyni Isany Babassu, nie poświęciłam większej uwagi moim paznokciom (chociaż i tak jestem z nich zadowolona). Kompletnie zaniedbałam też olejowanie włosów... Natomiast jeśli chodzi o używanie masek, jestem zadowolona. Rainforest Wax jest już na wykończeniu, zostało go może na jedno użycie. 
źródło

W tym miesiącu chciałabym...

  • Zaoszczędzić trochę pieniędzy. Ostatnio ciągle jest z tym u mnie niezbyt dobrze - i te emocje przy płaceniu kartą - 'przyjmie czy nie przyjmie, przyjmie czy... UFF, PRZESZŁO' :D
  • Skompletować garderobę na zimę i znaleźć wreszcie ten wymarzony, ciepły sweter.
źródło
  • Wyluzować się. Poświęcić więcej czasu sobie, swoim własnym 'zachciankom', spędzić chwilę na czytaniu książek i skupić się na własnych przyjemnościach.
  • Wybierać się częściej na basen/na łyżwy/do kina/gdziekolwiek. Byle nie siedzieć ciągle w domu. 
  • W ramach akcji 'Listopad miesiącem SPA dla włosów' zatroszczyć się o nie, stosować domową pielęgnację, naturalne maski, płukanki itp.
  •  Przekonać się do upinania włosów i nie nosić ich ciągle rozpuszczonych. Może wreszcie zacznę nosić warkocze i koki? Mogłabym wreszcie nauczyć się też zaplatać kłos ;)
  •  Oduczyć się robienia bałaganu w pięć minut po posprzątaniu pokoju - zachować jakikolwiek ład.
  • Przestać - gdy jestem umówiona na daną godzinę i wiem że muszę szybko wyrobić się na czas - siadać przed komputerem z myślą 'jeszcze tylko sprawdzę to... i to... - puf, godzinę mnie nie ma.
  •  Zacząć powoli już zastanawiać się nad prezentami świątecznymi, szczególnie tymi własnoręcznie robionymi - pobawić się masą solną i stworzyć może kilka aniołków.
  • Zadbać o siebie - ograniczyć fastfoody, słodycze i niezdrowe jedzenie; chodzić, a nie jeździć ciągle autobusami; ćwiczyć. 

Mam nadzieję że w tym miesiącu pójdzie mi lepiej :)


 
Obsługiwane przez usługę Blogger.